Czasem jest tak, że trzeba pomóc marzeniom w ich spełnieniu. I tak było w naszym przypadku. Od dawna marzyliśmy o wpólnych zdjęciach. O sesji narzeczeńskiej, w której na zdjęciach będziemy my 🙂
Pomysł i miejsce mieliśmy w głowach od dawna, ale brakowało nam najbardziej deficytowego towaru w czasie sezonu ślubnego, czyli czasu. Gdy jakimś cudem udało się wygospodarować wolny wieczór i okazało się, że nawet ma być tego wieczoru odpowiednia pogoda, od razu wsiedliśmy w auto i pojechaliśmy za naszą przygodą.
A później było dokładnie tak jak sobie wyobrażaliśmy – piękna letnia aura, zachód słońca, dookoła natura, a pośrodku tego wszystkiego my. I nikt poza tym. To taka mała ciekawostka, bo sesję zorganizowaliśmy i zrobiliśmy sobie sami. W końcu jak DIY to DIY 😉
Oczywiście nie obyło się bez „przygód towarzyszących”, czyli np. stada komarów tak wygłodzonych, że musieliśmy skończyć zabawę przed czasem. A wierzcie nam, zrobiliśmy już wiele sesji i wiele komarów spotkaliśmy na swojej drodze 😛 Dlatego może nie wszystko jest perfekcyjne i takie jak sobie wyobrażaliśmy, ale bardzo cieszymy się, że pomogliśmy sobie w spełnieniu naszego marzenia.
Dzięki temu wszystkiemu satysfakcja jest jeszcze większa i mamy jeszcze większą radość, że możemy podzielić się zdjęciami z naszej sesji narzeczeńskiej, którą zrobiliśmy sobie sami.
Make-up: Aga Ogrodniczak
Kwiaty: Sempreverde
Komary: bzzzzz 😉
Idealne uwiecznienie tego wyjątkowego momentu – efekty sesji robią wrażenie i zdecydowanie warto było ją zaaranżować dokładnie w takiej odsłonie. A historia wykonywania zdjęć jedynie nadaje uroku i niepowtarzalności tym fotografiom 🙂